<<<       P  o  w  r  ó  t       <<<

    -->     WYCIECZKA KLASY IIA i IIB DO BIAŁEGOSTOKU

We wtorek, 12 grudnia 2006 roku, o godzinie 850 wyspani uczniowie klasy IIa i IIb gimnazjum zebrali się na ulicy Zielonej, czekając na autokar, którym mieli pojechać na wycieczkę do Białegostoku. O godzinie 855 zajęli w autobusie wybrane przez siebie miejsca, a o 900 odjechali…





W czasie jazdy podopieczni pani Miszczuk, pani Wawreszuk i pana Misiejuka umilali sobie czas robieniem przeróżnych zdjęć, głośną (ale ciekawą;)) rozmową i słuchaniem muzyki. Podróż upłynęła bardzo szybko.
Gdy o godzinie 1020 dotarli na miejsce, podzielili się na dwie grupy. Jedna grupa razem z panem Janem Misiejukiem poszła do Ratusza do Muzeum Podlasia, a druga pod surową opieką pań podążyła do Muzeum Wojska Polskiego. Wystawę w Ratuszu oglądała grupa 13 dziewczyn. Najpierw dziewczyny obejrzały wystawę stałą, przedstawiającą różne znane osobistości z XIX wieku, pejzaże i martwą naturę, potem wystawę starych krzyży litewskich. Obie wystawy bardzo przypadły dziewczętom do gustu. Bardzo mile również rozmawiało się im z przewodnikiem. Wystawę w Muzeum Wojska Polskiego obejrzało 23 osoby. Do podziwiania były stare zbroje, różne atrybuty dawnych żołnierzy. Po wyjściu z muzeów pierwsza grupa zrobiła sobie kilka pamiątkowych zdjęć na tle fontanny i Białegostoku.









O 1140 uczniowie dotarli do Kina Ton. Mieli oglądać film pt. „Happy Feet. Tupot małych stóp”. Kiedy wygodnie usiedli w kinowych fotelach na balkonie, powoli gasły światła. Zaczęło się…
Film przedstawiał przygody małego pingwinka, który nie potrafił śpiewać pieśni godowej, ale za to doskonale wybijał rytm nóżkami. Wszyscy uważali go za upośledzonego. W czasie pewnej kłótni ojciec pingwinka przyznał się, że to on jest winien kalectwu syna, ponieważ niechcący upuścił jajko, w którym był maluch, na śnieg. Rada Starszych wini kalekę za brak ryb w morzu i różne nieszczęścia sprowadzane na krainę wiecznego śniegu. Prawie dorosły „sprawca nieszczęść” zostaje wygnany ze swojej ojczyzny, idzie szukać z przyjaciółmi przyczyny braku pożywienia. Okazuje się, że to ludzie są temu winni. Pingwin płynie za statkiem z rybami, w końcu wycieńczonego wyrzucają gdzieś na brzeg fale. Ludzie zabierają go do ZOO. Mambo (upośledzony pingwin) zaczyna tracić rozum, lecz pewna dziewczynka puka do niego przez szybę. Pingwinek zaczyna sobie wszystko przypominać, tańczy swój „taniec- tupaniec”. Ludzie są zachwyceni, uznają, że Mambo chce im coś przekazać. Przyczepiają mu nadajnik i eskortują do jego krainy. Rada Starszych nie chce wierzyć, że wygnaniec przeżył, tym bardziej wyśmiewa jego wiedzę o „kosmitach”. Gdy przylatują ludzie, wszystkie pingwiny oprócz Rady tupią w sposób, jaki pokazał im Mambo. To był znak dla rodzaju ludzkiego - zaczęto ograniczać teren połowu ryb. Zwycięski pingwin zostaje ze swoją ukochaną, Glorią, w ojczyźnie.
Film gimnazjalistom się bardzo podobał, niektóre dziewczyny nawet uroniły kilka łez w smutnych momentach. Kiedy o 1340 uczniowie wraz z nauczycielami wyszli z kina, wszyscy się bardzo ucieszyli, ponieważ zaczął padać śnieg! Zgodnie udano się do McDonalda.



Zamówienia były przeróżne: milk shake’i, cheesburgery, hamburgery, frytki, cappucino… Niektórzy składali zamówienia aż kilka razy, tacy byli głodni! Jedzeniu i piciu towarzyszyła miła pogawędka i zabawa kolorowymi wiatraczkami otrzymanymi przy zakupie posiłków. Najedzeni uczniowie o 1450 pojechali na białostockie lodowisko. Co to była za zabawa! Po wypożyczeniu odpowiednich łyżew prawie wszyscy weszli na lód. Niestety nie udało się nikomu namówić nauczycieli, aby razem z uczniami założyli łyżwy i choć trochę pojeździli. Niektórzy, póki zaaklimatyzowali się na lodowisku, musieli zrobić kilka kółek przy poręczy. Zdarzały się także bolesne upadki i starcia twarzą w twarz z innymi łyżwiarzami, ale nikt tym się zbytnio nie przejmował. W głośnikach można było usłyszeć muzykę pop i techno. Wszyscy doskonale bawili się na lodowisku.







O 1630 zmęczeni i szczęśliwi gimnazjaliści skończyli jazdę. Po zdjęciu łyżew i nałożeniu kurtek weszli już całkiem spokojnie do autokaru. Wyczerpani zaczęli jeść swoje zapasy wzięte z domów - kanapki, chipsy, ciastka, paluszki… Wyjeżdżając z Białegostoku, wszyscy podziwiali wieczorne życie tego dużego miasta i oświetlone choinki. Można spokojnie stwierdzić, że droga powrotna została przebyta w wiele spokojniejszym tempie. O 1800 autokar powrócił na ulicę Zieloną. Komplet wycieczkowiczów rozszedł się na wszystkie strony Hajnówki. Co to był za dzień =]!


Opracowała: uczennica kl. IIa
Paulina Łapińska



<<<       P  o  w  r  ó  t       <<<