<<<       P  o  w  r  ó  t       <<<

    -->     „Sen Nocy Letniej”

5 października 2006 r. Zwykły pochmurny dzień, a jednak klasy 3 „a” i 1 „b” gim. wraz z opiekunkami: Jolantą Grygoruk, Ireną Stelmach oraz Hanną Klimiuk, wybrały się na wycieczkę do Warszawy. Razem z kolegami i koleżankami zebraliśmy się przed godziną 6:30 na ul. Zielonej i z niecierpliwością czekaliśmy na autokar. Każdy zajął sobie miejsce, nauczycielki przeliczyły ilość osób i okazalo się, że jednego kolegi nie ma. Napisał on jednak sms-a, że nie pojedzie razem z nami. No cóż, jego strata, pomyślałem sobie, a następnie wraz z kolegami urządziliśmy sobie swojską atmosferę z tyłu autokaru. Podróż trwała prawie 4 godziny, więc pewnie uczestnicy zdążyli porozmawiać, posłuchać muzyki, zjeść, poczytać gazety i popatrzeć przez okno. Wszyscy byli zaciekawieni wypadkiem, na który niestety natrafilismy podczas jazdy. Nie wiadomo, jak dokładnie do niego doszło, ale widziałem tylko palącego się coraz mocniej Poloneza i nadjeżdżające radiowozy, karetki pogotowia oraz staż pożarną. Nie mogliśmy przejechać, ponieważ pojazd mógł w każdej chwili wybuchnąć. Zaczął się on palić od przodu i zanim na miejsce dotarli strażacy, ogień pochłonął cały wóz. Na szczęście strażacy ugasili pożar i mogliśmy ruszać w dalszą trasę. Oczywiście obowiązkowy był chwilowy postój na rozruszanie kości. W trakcie pokonywania trasy odzywał się także przewodnik, który mówił wiele ciekawych rzeczy, ale nie wszystkich udało mu się jednak zainteresować.







Po przybyciu do stolicy naszego państwa pierwsze, czego dokonaliśmy, był spacer na Grób Nieznanego Żołnierza. Trafiliśmy akurat na zmianę warty. Być może niektórzy jeszcze tego nie widzieli. Chwila na opowieści przewodnika, a następnie szybkim krokiem poprowadził nas w stronę Teatru Polskiego.



Troszkę poczekaliśmy, po czym otrzymaliśmy bilety na sztukę Wiliama Szekspira „Sen Nocy Letniej” i mogliśmy zająć przeznaczone nam miejsca. Niestety, z powodu praw autorskich, zakazano fotografować przedstawienie, przynajmniej taką odpowiedź usłyszałem, na pytanie dlaczego nie można. No cóż, na początku było trochę nudnawo, ale z czasem sztuka zaczęła, przynajmniej mnie i moich kolegów, ciekawić. Miło było po raz kolejny usłyszeć głos postaci Królika z Kubusia Puchatka. Mniej więcej w połowie przedstawienia była krótka przerwa na rozprostowanie kości i załatwienie potrzeb fizjologicznych. Większość scen była ciekawa, niektóre nawet wzbudzały śmiech widzów. Inscenizacje zakończyły bardzo długie brawa, które trwały koło 5 min. Po wyjściu z budynku poczekaliśmy na wszystkich. Przewodnik zadał nam pytanie, gdzie chcemy zjeść posiłek. Przeważająca ilość głosów padła na Mc’Donalda. No dobra, decyzja zapadła. Idziemy. Zahaczyliśmy o autokar i ruszyliśmy już na miejsce posiłku. Jak na Warszawę nie była to duża odległość. Dotarliśmy. Miejsce zbiórki było pod Mc’Donaldem, ponieważ nie każdy chciał stać 15 min w kolejce (trafiliśmy akurat na inną wycieczkę. Około 0,5 km dalej znajdował się budynek Pizza Hut, jednak tam też było przepełnione. My z kolegami wybraliśmy zupełnie odmienny wariant. Poszliśmy do zwykłego spożywczaka, podczas gdy inni opychali się niezdrowym żarciem, koledzy kupili duuuuuże drożdżówki, a ja zjadłem pączki, których udało mi się nie skonsumować w drodze do Warszawy. 16:05 (małe opóźnienie) wszyscy na miejscu zbiórki. Wróciliśmy do autokaru i pojechaliśmy zwiedzać powiązki, te stare, jak i również te nowe. Na początku musieliśmy zwrócić uwagę dziewczynom z 1 gim, ponieważ zachowywały się trochę za głośno, ale zadziałał nasz autorytet i po chwili się uspokoiły.





Przewodnik oprowadzał całą grupę i opowiadał o poszczególnych mogiłach. Jednak ja z kolegą zabraliśmy się za fotografowanie co ciekawszych grobów, byliśmy jakieś 100-200 m za grupą. Po zwiedzeniu jednych, pojechaliśmy na drugie. Tam musieliśmy się trochę pośpieszyć, ponieważ mieliśmy opóźnienie. Niestety nie zdążyliśmy zwiedzić Starego Miasta, chociaż większość uczestników wyrażała ku temu chęć. Koło godziny 18:00 zaczęliśmy wyjeżdżać z Warszawy. Zaświeciło słońce. Wkońcu wyszło zza chmur, pięknie podsumowując ten udany dzień, gdy zaszło mogliśmy podziwiać księżyc dzień przed pełnią. Opiekunki, na co dzień miłe, jednak były trochę zawiedzione postawą niektórych dziewczyn z klasy 1, ponieważ zachowywały się zbyt głośno. Ale jak to dziewczyny, chciały za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę. Tak to jest, klasa 1 miała być przykładem dla klasy 3, a być może wyszło na odwrót, tak więc dziewczyny trochę spokojniej. Postój na siusiu, trochę biegania i z powrotem do autokaru.



Podróż była ciekawa, więc wszyscy chcieli, żeby potrawała dłużej. Wycieczkę można zaliczyć do udanych, chociaż mało ich było i tutaj apel do nauczycieli, żeby organizowali ich więcej, jesteśmy w 3 klasie gimnazjalnej i niektórzy pewnie odejdą z naszej szkoły, rozdzielimy się po klasach, więc pozwólcie nam spędzić jak najlepsze chwile w tym gronie i organizujcie nam wycieczki. To naprawdę nic strasznego. Wycieczka super.
Zniecierpliwieni czekamy na następną.

Paweł Jerzy Weremiuk III „a” gim



<<<       P  o  w  r  ó  t       <<<